niedziela, 4 października 2009

w drodze

Do Serbii jechaliśmy przez Słowację i Węgry, z noclegiem w Suboticy. Po drodze mieliśmy kilka ciekawych zdarzeń. Odwiedziliśmy znajomą Panią na Słowacji, która miała oczko wodne z ogromnymi rybami:)

Nocleg już po serbskiej stronie był o tyle ciekawy, że moglam zobaczyć coś, co sie nazywa "oszczędne zagospodarowanie przestrzeni" w przydrożnym moteliku, czyli łazienka 3 w jednym... wcześniej widziałam to tylko na zdjęciach z Hong Kongu


Za to drugi dzień był fascynujący. Pojechaliśmy na farmę, gdzie zrywaliśmy z drzew przepyszne nektarynki, brzoskwinie i winogrona.



Po niesamowitej wizycie w "rajskim ogrodzie" ruszyłysmy już tylko z Milenką w dalszą podróż do Leskovca.
Na pewnej stacji okolo 100km na północ od Belgradu, podeszły do nas dwie dziewczyny z Polski podróżujące stopem po Bałkanach... Wracały już do Polski i szukały transportu :) Zaskoczyła nas ich odwaga, kiedy opowiadały o Kosowie i innych miejscach, które odwiedziły. Niestety nie było im po drodze z nami, ale stwierdziły, że i tak się zabiorą z nami do Belgradu, bo już dwa dni spędziły na stacji śpiąc na krzesłach...

Dojechałysmy do celu w błyskawicznym tępie...

1 komentarz: