To był mój pierszy kontakt z Brazylijczykami. Jak bardzo różnią się od Polaków, ich temperamet, energia i charyzma przypominały mi czarnoskóre kościoły Gospel w Toronto.
Następne spotkanie mieliśmy w Joinville.
Po powrocie do domu Edwardo, zobaczyliśmy człowieka siedzącego na dachu. Zaskoczeni jego obecnością usłyszeliśmy hiostorię Edwardo, jak to kilka miesięcy temu został napadnięty przez uzbrojonych mężczyzn w jego własnym domu!!! Jednak w niesamowity sposób Bóg ochronił jego życie.
Tym razem Edwardo wynajął prywatnego ochroniarza na czas kiedy tam byliśmy i to on siedział na dachu czuwając przez całą noc.
Ech Brazylia! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz